Archiwum styczeń 2015


sty 09 2015 MGŁA
Komentarze: 2

 

Słyszała jak przez mgłę jak rozpromieniona, z błyszczącym wzrokiem panna Florencya, witała Rakowicza, ogromnie dziś dystyngowanego, eleganckiego i powściągliwego, i jak wśród głośnych wybuchów śmiechu mówił Dołmatow, usta wypychając chlebem z masłem.
— Ten Saburyn doszczętnie zwaryował. Niedawno zbuntowały się chłopy: nie chcą podatków płacić! Bestye źrą chleb z otrębów jakich by porządny koń nie chciał tknąć. Nu! naczalstwo wysyła uspokajać: trzeba iść. On zatrząsł się, powiedział "nie pójdę!" i podał się do dymisyi. — Ależ naczalstwo każe! — powiadam. A on mi na to: "Co mi tam naczalstwo! ja sam mam duszę". Zupełnie głupi człowiek!
Rakowicz tymczasem z przekąsem przyglądał się drewnianym słupom werendy, po których wiły się festony winogradu. Panna Ludwisia siedziała w milczeniu, z czerwonemi powiekami i włosami trochę w nieładzie, panna Florancya, patrząc rozgorzałem! oczyma na zbiega, coś widocznie w myśli układała.
styczniowepopoludnie : :